Kolejny paradoks, miejscowość, która jest końcem świata, małym marketem, jest też światowym kurortem. Miejscem gdzie chętnie ściągają celebryci, na krupówkach mijający się z Januszem i Grażyna, całą rodziną 500+.
Obserwując tu ludzi, widzę ich znakomity przekrój. Nie mam na myśli, czy ktoś jest „lepszy”, czy „gorszy” tylko jak każdy z nich jest inny. Rano zmierzając do centrum mijałam kłucącą się parę, stali na dworcu i wrzeszczeli na siebie, nie zważając na nic i na nikogo, widać sponiewierani wczorajszym wieczorem. Teraz jem obiad stolik w stoli z jednym ze znanych polskich projektantów i jego chłopakiem. Miejscowość skrajności, kiczu, blichtru, bogactwa i przepychu. Jednym słowem miejsce dla każdego. Od kwater za 20 zł za noc po luksusowe hotele, gdzie za dobę zapłacimy parę tysięcy w tej walucie. To jak z paradoksem robienia pieniędzy, duże pieniądze robimy na tanich rzeczach – dlaczego? – zarabiamy od ilości, z paroma wyjątkami, choć mało kto ma świadomość ile zarabia się np. w prowizorycznej budce na Krupówkach sprzedając serki za 5 złotych.
Obserwując turystów na słynnym deptaku można naoglądać się wszystkiego, od rewii mody ubrań od największych i najbardziej znanych, światowych domów mody po futrzane czapeczki nabyte pod Gubałówką w kształcie króliczków z długimi zwisającymi pejsami, za które jak pociągniesz to automatycznie podnoszą się uszy króliczka – Bosh, na szczęście tylko uszy. Gra w kubki? jeden z najbardziej popularnych sposobów na przegraną i to niemałych pieniędzy. Co jeszcze może spotkać Cię na Krupówkach? Wszędobylskie grzane wino, balony, grający cyganie, zapach kiełbasy. Na jednej ulicy zrobisz zakupy w najbardziej ekskluzywnych butach, a zaraz naprzeciwko kupisz buty za 59 zł – mniej więcej tyle co pół litra miodu w jednej z mijanych budek imitujących wiejskie wozy. Teraz sprawa dość bulwersująca konne dorożki, lub sanie – zimą. Dla jednych bajkowe, dla drugich katorżnicze dla zwierząt. Na Krupówkach kupisz wszystko od muszelek „znad morza”, po oscypki spod samych Tatr.